DSC_6648b

W świetle księżyca…

A teraz coś z zupełnie innej beczki…

Jak część z Was wie, jestem fanem dobrej fotografii. Niekoniecznie doskonałej w kwestiach technicznych, bo tu wystarczy mi ogólna poprawność, a o pewnych walorach artystycznych, z fajnym pomysłem i realizacją. Lubię obserwować projekty długoterminowe, eseje o spójnej narracji, a gdy zakończone są papierowym wydawnictwem to już pełnia szczęścia. Fetysz posiadania zdjęć na papierze. Z rzadka udaje mi się trafić na cykle zahaczające o drugą dość istotną część moich zainteresowań, czyli archeologię. Te w szczególny sposób przyciągają moją uwagę. Jestem daleki od ich krytyki w ujęciu fotograficznym – mimo uginających się półek nie czuję się wystarczająco uprawniony. Nie widzę też sensu racjonalno-naukowej oceny obrazów i załączonych tekstów. W ich odbiorze pozwalam zadziałać w pełni subiektywnym odczuciom, wrażeniom wzrokowym, zapewne w dużej mierze dyktowanym sentymentem i ogólnym uwielbieniem do magii ukazywania przeszłości. Czasem zastanawiam się nad sposobem obrazowania naszej przeszłości, czy też archeologii jako dziedziny.  Szczególnie, gdy za temat zabierają się osoby bazujące na wiedzy ogólnej, używające przede wszystkim zmysłów i swojej estetyki. To chyba ciekawa lekcja, z której my, skażeni naukowym podejściem, możemy wyciągnąć pewne wnioski o docieraniu naszych przekazów do ludzi. Do tej kwestii, mam wrażenie, że jeszcze nie raz wrócimy.

Lubię też przeglądać archiwalia archeologiczne, czy po prostu stare zdjęcia z wykopalisk dostępne w Sieci. W dawnych fotografiach jest trochę ducha nieobecnego w obecnej archeologii. Wystarczy spojrzeć jak obecnie dokumentujemy zabytki – wcinamy z tła, pozbawiając jakiegokolwiek kontekstu. Fotografując zaś wykopaliska wyganiamy ludzi z kadru, pokazując opuszczony, lekko odhumanizowany teren prac ziemnych. A gdzie miejsce dla leciwego profesora, w okularach, z wąsem, pochylonego nad materiałem, hm?

Niech ten krótki wstęp posłuży jako przedstawienie działu archaeographica, o obrazowaniu (w) archeologii, lub też obrazowaniu (w) przeszłości. Będę Was odsyłał zarówno do pojedynczych fotografii, jak i całych projektów, albumów, starszych lub współczesnych. Wasze typy – jak zwykle mile widziane. Postaram się przemawiać obrazami, ograniczając do minimum ilość niezgrabnego tekstu.

Aby nie kończyć na samych zapowiedziach… Jutro o tej porze, będziecie wypatrywali pierwszej gwiazdki, zaczniemy zatem tematyką nieco magiczną, mistyczną, archeologiczno-nocno-gwiezdną…

DSC_6634_resize DSC_6635_resize

Ostatnio dotarła wyczekiwana przeze mnie książka, której autorem jest amerykańska fotograf Barbara Yoshida.  Polskim obserwatorom fotograficznych wydarzeń może być znana z serii czarno-białych portretów kobiet, postaci świata sztuki, które swego czasu prezentowane były w Gdańsku i w Olsztynie. Autorka bywała w Polsce także podczas realizacji swoich fotograficznych projektów. Choć mieszka i pracuje w Nowym Jorku, jej ostatni cykl powstał z dala od miejskich świateł, w miejscach które stanowiły lokalne centra dobre kilka tysięcy lat temu. Na cykl Moon Viewing. Megaliths by Moonlight składają się fotografie neolitycznych megalitów subtelnie oświetlanych blaskiem gwiazd i księżyca. Całość została zarejestrowana na materiale analogowym, w spójnej szaro-niebieskiej tonacji. Wykorzystanie kamery wielkoformatowej pozwoliło na swobodne manipulowanie głębią ostrości i wyciąganiem na pierwszy plan wybranych szczegółów. W tle kamieni, rysują się zwykle łuki kreślone przez przemieszczające się po nieboskłonie gwiazdy, które dość symbolicznie podkreślają, często obecny, związek megalitów ze zjawiskami astronomicznymi. Jak opowiada autorka, zainteresowanie menhirami i kamiennymi kręgami pojawiło się u niej po wizycie na Orkadach i fotografowaniu Ring of Brodgar, wtedy też pojawiła się idea dłuższego projektu. Fotografując megality poszukiwała przede wszystkim obiektów mniej rozpoznawalnych, położonych z dala od głównych tras turystycznych, co zaprowadziło ją do 27 miejsc na trzech kontynentach.

Temat z pozoru banalny, koncept też brzmi dość sztampowo, za to efekt całkiem wyborny. Zobaczcie sami…

DSC_6639_resize DSC_6642_resize DSC_6644_resizeDSC_6645_resize Barbara Yoshida, Moon Viewing. Megaliths by Moonlight, Marguand Books – Seattle, 80 stron, 39 kolorowych fotografii, 29×23 cm, oprawa twarda, nakład 500 szt. Cykl zdjęć poprzedza esej Lucy R. Lippard i przedmowa Lindy Connor.

Książkę można nabyć bezpośrednio od autorki. Ze względu na wysokie koszta wysyłki, polecałbym jednak skorzystać np. z angielskiego Amazona.

Zdrowych i spokojnych Świąt!